Opinie
W pierwszym kontakcie z malarstwem Jacka Jasiniaka mają miejsce przede wszystkim doznania wizualne, a potem przechodzimy do kontemplacji. Każdy z nas tutaj zgromadzonych, widzi inaczej i odczuwa inaczej to malarstwo. Można skupić się na formalnym wymiarze obrazu i widzieć nitki, kreski, podarte płótno , stare deski, lub skupić uwagę na przekazie wgłębiając się chociażby w tytuł a potem zadać sobie pytanie co artysta miał na myśli…
W kontakcie z tym malarstwem na początku cieszymy oko, potem odczuwamy ciekawość, niepokój, poddajemy analizie nasze spojrzenie na obraz i dany temat. Pytamy w duchu Artystę czemu On to tak widzi?, i albo z pokorą przyznajemy mu rację, albo z irytacją sami oddajemy się procesowi twórczemu, poszukujemy w swojej głowie i w myślach odpowiedzi..
Kto zna Artystę osobiście wie, że jest On autentyczny w swoim przekazie. Nie ważne czy obraz ma tytuł czy nie, jaką techniką i czym jest namalowany i na czym, ważne aby był pełny w odbiorze przez widza. Patrząc na obraz mamy widzieć że jest to pełny przekaz i koniec. Artysta powiedział już wszystko. Dlatego w obrazach Jasiniaka nie ma elegancji, delikatności, niedowiedzenia. Są za to kontrasty, niepokojące zestawienia barwy, grube faktury i struktury. Poplątane nitki, przetarte i porozrywane płótna, nadpalone, posiekane toporem deski. Prawda czasami i przeważnie musi być brutalna. Jasiniak jest szczery do bólu. W niektórych obrazach czuje się niszczycielską siłę. Wnikliwie analizuje rzeczywistość, i swoją odpowiedź na nią, daje w postaci namalowanego obrazu. W tych obrazach widać jakim jest człowiekiem. Wrażliwym, dobrym… nie obojętnym. Ale to musi kosztować. Niepoprawność i otwarcie na prawdę musi boleć.
Te obrazy to synteza wypowiedzi Artysty. Są sceptycy, którzy widzą tylko zamalowaną deskę lub przetarte płótno, inni stoją przed nią zauroczeni.
Guru artystyczne Artysty to profesor ASP w Krakowie Adam Brinken. Kto zna malarstwo Profesora wie, że chociaż nie przedstawia, jest jakby najwyższym stopniem wtajemniczenia. To jak ołtarz przy którym nic więcej nie da się powiedzieć ani zobaczyć. Ołtarz w nowoczesnym wymiarze i przestrzeni. Jacek Jasiniak do tego dąży. Artysta jest spontaniczny.
Jego malarstwo to pasja, przyjemność i proces któremu oddaje się systematycznie po pracy w wyuczonym pierwszym zawodzie.
Artysta zdradził mi, że marzy aby to sztuka była jego celem życia. Ekspresja twórcza z którą zmaga się na co dzień prowadzi do eksperymentów z materiałem, kolorem, techniką, farbą, symbolem. Zmysłowe odczucie i poddanie się procesowi kreacji jest ważniejsze od kopiowania rzeczywistości za pomocą tradycyjnie używanych materiałów malarskich. Te jakby nie wystarczą do wyrażenia i przekazania problemu. Dlatego w tym malarstwie jednakowo ważne jest działanie twórcze jak i przekaz literacki. Pewne niedomówienia które daje abstrakcja w wypowiedzi tutaj akurat sprawdza się. Można skupić się na pomalowanych deskach, podziurawionych płótnach, pobrudzonych farbą płaszczyznach obrazu. I koniec, a można analizować i zobaczyć o wiele więcej. Ale tutaj już każdy musi sam dokonać analizy.
Stąd,…na koniec pozwolę sobie zacytować myśl wybitnego francuskiego artysty Maurice Denis dotyczącą sztuki, często uważaną za klucz do współczesnej teorii malarstwa:
Należy pamiętać, że obraz – zanim stanie się koniem bojowym, aktem czy anegdotą – stanowi zasadniczo płaską powierzchnię pokrytą kolorami dobranymi wg pewnego porządku.
Wiesława Batko
Ochojno 2022
Do takich osób należy Jacek Jasiniak, który wprawdzie nie zaniechał swojej pierwszej profesji (jest uznanym specjalistą chirurgii stomatologicznej), ale tak naprawdę spełnia się tylko jako artysta. Jak wyznaje: „Uprawianie sztuki jest dla mnie drogą do wolności. Moim marzeniem jest by twórczość stała się moim głównym zajęciem w życiu”. Przykład Jacka Jasiniaka przekonuje, że trzeba i warto słuchać swoich wewnętrznych potrzeb. Rysował i malował od zawsze, ale idąc za radą rodziców podjął studia medyczne i wyspecjalizował się – po matce – jako stomatolog. W roku 2008 rozpoczął samodzielną praktykę dentystyczną, jednak odsunięte na bok malarstwo nie dawało mu spokoju. Po kilku latach szamotania się, będąc już po 40-ce, trafił jednak na Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie, którą ukończył w roku 2017 (na studiach podyplomowych) pod kierunkiem prof. Andrzeja Bednarczyka. Na moje pytanie, co zadecydowało o tym wyborze, odpowiedział: „W trakcie pewnych warsztatów psychologicznych pojawił się impuls, że muszę wrócić do tego co było dla mnie najważniejsze, czyli do malowania. Następnie zacząłem poszukiwać kogoś, kto pomógłby mi się rozwinąć. I tak jedna z pacjentek powiedziała mi o studiach podyplomowych na krakowskiej ASP i dalej już poszło”.
Jasiniak jest malarzem żywiołowym. Maluje dużo i z zamiłowaniem. Marzy o obrazach wielkich formatów, na których mógłby bez przeszkód wyzwolić swoją energię twórczą. Sądzę, że podjąłby się też malarstwa ściennego (zaprojektował nawet murale). Interesują go rozmaite gatunki malarskie (również witraż). Z rozmachem łączy techniki i eksperymentuje z tworzywem malarskim, dążąc do osiągnięcia efektu, który porywałby widza i dodawałyby mu sił. Artysta chętnie chwali się swoim malarstwem. Wystawa „Rzeczywistość zaszyfrowana” w galerii Dworku Białoprądnickiego jest już czwartą wystawą indywidualną od skończenia studiów malarskich. Jasiniak maluje nałogowo, ale w jego przypadku nałóg jest zbawienny. Używam tego słowa przenośnie, bez konotacji medycznych. Jak wiadomo nałóg jako choroba prowadzi do destrukcji organizmu. Nałóg malowania u Jasiniaka służy rozwojowi.
Ulubioną książką artysty jest poradnik Anthony’ego Robbinsa Obudź w sobie olbrzyma … i miej wpływ na całe swoje życie – od zaraz! Przykład Jasiniaka dowodzi, że porady amerykańskiego przedsiębiorcy i konsultanta w dziedzinie psychologii rozwojowej, nie są przereklamowane. Chcieć – oznacza móc. Ale przecież tego typu nastawienie do życia nie jest niczym nowym. Bliska mi jest rozprawa Afirmacja życia krakowskiego pedagoga, psychologa i znawcy sztuki Stefana Szumana (1889-1972), który na krótko przed wojną pisał o znaczeniu poszukiwania radości życia i potwierdzania jego sensu w dojrzałym wieku. Jedną z trzech dróg do afirmacji życia jest „umiłowanie celu i zadania”, czyli – jak dowodził Szuman – „praca nad rozwojem i realizacją naszych wrodzonych uzdolnień, talentów, dyspozycji, jednym słowem dążenie do pełnego rozwoju naszej potencjalnej osobowości”. Wszystko po to, aby nastąpił „rozkwit duszy” i aby życie nabrało sensu.
Jasiniak odnalazł swoją drogę twórczą i okazał się w tym radykalny. Początkowo pociągało go malarstwo przedstawiające, tematyczne, najlepiej o charakterze surrealistycznym. Wśród patronów swojej twórczości wymienia on Hieronima Boscha, Salvadora Dali’ego, Zdzisława Beksińskiego. Jednak pod wpływem studiów na ASP znacznie poszerzył i przekształcił swoje rejestry artystyczne, świadomość i wrażliwość. Otworzył się na dwudziestowieczną awangardę i malarstwo abstrakcyjne. Nie mogę nie wspomnieć o pewnym złośliwym uprzedzeniu, istniejącym wśród malarzy i krytyków związanych z nurtem nowoczesności. Otóż poczekalnia u dentysty była przysłowiowym miejscem do którego odsyłano ludzi z zachowawczymi gustami i bez artystycznego wyrobienia. Jeśli w poczekalni dentystycznej wisiały jakieś obrazy, to musiały być „lekkostrawne” i bezpieczne… Jasiniak podjął ryzyko dialogu z awangardą. Odrzucił sprawdzone, tradycyjne nawyki estetyczne i włączył się w szeroko pojętą współczesność. Teraz jego patronami są tacy malarze, jak Jackson Pollock, Robert Motherwell, Hans Hoffman, Gerhard Richter, Christian Hetzel, Fabienne Verdier. Reprezentują oni „gorący”, ekspresjonistyczny odłam abstrakcjonizmu. Pokazują możliwości uwolnionego malarskiego gestu, operują żywiołem form i barw, współdziałają z przypadkiem. Gdyby ich energia twórcza miała większy wpływ na rzeczywistość, bylibyśmy – jako odbiorcy – bardziej aktywni i bardziej wolni.
Dynamika jest również konstytutywną cechą twórczości Jacka Jasiniaka. Zdradził mi, że rozkłada swoje płótna na podłodze i z upodobaniem stosuje metodę drippingu, którą z końcem lat 40. ubiegłego wieku wprowadził Jackson Pollock, a po nim podjęło ją wielu artystów nowoczesnych. Przy płótnie rozłożonym na podłodze fotografowali się tacy malarze, jak Tadeusz Kantor, Teresa Rudowicz i nawet Marian Warzecha. Dziś dołącza do nich Jacek Jasiniak, który poprzez grę z malarską materią i przypadkiem chce opowiedzieć o swoich emocjach, myślach, przeżyciach, o stanie ducha. Czy jego język jest przekonujący? Artysta podejmuje metodę Pollocka, ale osiąga efekty oryginalne i własne. Farba, którą rozlewa czy rozpryskuje na płótnie jest śladem jego osobistych gestów i emocji. Oglądając obrazy Jasiniaka widzę nienasycenie formą i zachwyt jej możliwościami. Nie wystarcza mu malowanie na licu obrazu. Fascynują go efekty, które można osiągnąć rozlewając farbę na odwrocie płótna. Tym samym artysta tworzy obrazy dwustronne, swoiste tableaux objets, które powinny być zawieszane w przestrzeni, a nie tylko na ścianie.
To wszystko o mnie … Taki napis możemy odczytać na niedużym obrazie zbudowanym w oparciu o kod kreskowy, jaki występuje na każdym towarze. Jednej kresce kodu odpowiada jedna litera. Jasiniak nawiązał tu do wiekowej tradycji emblematu, podkreślając swoją wiarę w nieograniczone możliwości oddziaływania formy. Jego obrazy są „zapisem wewnętrznym”, „nowym wizerunkiem człowieka”, o który upominał się między innymi Tadeusz Kantor w okresie malarstwa informel i wielkiej pochwały sztuki bezforemnej. Teksty teoretyczne i manifesty Kantora z tego czasu (z przełomu lat 50. i 60.) mogłyby służyć do opisu formalnych rozwiązań Jasiniaka, u którego dostrzegam takie procedery jak „ruchliwość mrowiska, koszmarne zagęszczenie, stłoczenie, ugniatanie, (…) ciskanie szpachlą pod różnymi kątami, smugi jak szpagaty, zgniecenie, spłaszczenie, zmiażdżenie”. Przede wszystkim jednak wspólna im jest postawa totalnego zawierzenia sztuce. Kantor wyznawał: „Malarstwo jest manifestacją życia. Pytanie: >dlaczego maluję< brzmi jak pytanie >dlaczego żyję<. Trwanie w czasie, przemijanie w czasie, pozostawianie śladu po sobie, swoich myślach, swoich decyzjach, notowanie swoich kroków i swoich gestów, swoich pragnień, którymi napełniamy czas i przestrzeń wokół siebie, wokół tego przedziwnego, nadmiernie unerwionego organizmu, nadaremnie usiłującego połączyć się z tym, co dookoła istnieje. (…) Jeśli prawdą jest, że artysta spala się w swojej twórczości, to jego dzieło jest popiołem”. Te witalne i dramatyczne zarazem słowa Tadeusza Kantora brzmią jak testament, który obowiązuje każdego rasowego twórcę. Również Jacka Jasiniaka. To wszystko o nim.